|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:05, 06 Maj 2007 Temat postu: Aldarr |
|
|
|
Aldarr
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 1
„Trudne początki”
W pewniej wiosce mieszkał młody chłopiec. Miał na imię Aldarr. Pochodził z niezbyt bogatej rodziny, można nawet powiedzieć – biednej. Jego dom, wiejska chata, wyglądała na starą i zniszczoną. Drzwi frontowe były już spróchniałe, a czarna klamka, stercząca po prawej stronie, ledwo się jeszcze trzymała. Dach pokryty był złocistą słomą, zmokniętą i ciężką po obfitych deszczach. Okna, które znajdowały się tylko po jednej stronie, były z widokiem na pola, a nieco dalej widać było rzekę.
Wioska nie była dość duża ze względu na ciągłe ataki i grabieże orków, które często na nią napadały. Jeżeli nie dostali określonej ilości sztuk złota od mieszkańców osady, mordowali ludność i spalali domy.
Były to okropne bestie. Wzrostem dorównywały ludziom, lecz swoją siłą znacznie ich przewyższali. Uzbrojeni w skórzane zbroje i miecze, które sami wykonywali, nie bali się nikogo.
Na daremnie próbowano z nimi walczyć. Nie można było ich pokonać w walce wręcz.
Ojciec Aldarr’a został porwany przez te bezduszne potwory, tuż przed jego narodzinami. Matka sama go wychowywała i pracowała w polu. Teraz gdy Aldarr nieco dorósł – miał już dziewiętnaście lat - sam wykonywał wszystkie prace, bo jego matka ciężko zachorowała.
Pewnego ranka, gdy chłopiec był już po śniadaniu i właśnie podawał lekarstwa swojej matce, ktoś zapukał do drzwi. Aldarr, nieco zdziwiony wizytą o tej porze, podszedł szybko do drzwi. Gdy je otworzył zobaczył wysokiego, dobrze zbudowanego człowieka. Był ubrany w piękną, błyszczącą zbroję, a u swego boku miał miecz.
- Dzień dobry – powiedział chłopiec nieco zamieszany – Czego szukasz wielmożny panie w naszych skromnych stronach?
- Przygotowujemy się do wojny z orkami i na rozkaz naszego króla Draer’a II, szukamy ochotników do walki z nimi. Każdego zainteresowanego wyszkolimy na dobrego wojownika. Zostawiam tutaj listę, na której możesz wpisać swoje imię, czym potwierdzisz swoją zgodę. Jutro wrócę i w razie czego zaprowadzę cię do królestwa, aby rozpocząć szkolenie.
Po tych słowach zawrócił i opuścił wioskę. Chłopiec był nieco zdziwiony, że zapukał akurat do tych drzwi. Wrócił do pokoju, aby opowiedzieć o wszystkim matce. Zastał ją w strasznym stanie stanie.
- Nie uwierzysz kto…- nagle przerwał i podbiegł szybko w stronę łóżka. – Co ci jest mamo? – zapytał.
- Mój stan znacznie się pogorszył – wykrztusiła – Myślę, że to najwyższy czas żeby ci coś powiedzieć.
Aldarr złapał ją za dłoń i pochylił się lekko. Nie mógł nic powiedzieć.
- Twój ojciec – zaczęła – został porwany, bo orki najbardziej się go obawiały. Nie był on wielkim wojownikiem, lecz potężnym czarodziejem. Tylko on mógł pokonać te wstrętne potwory. Musisz go jak najszybciej odnaleźć. Tylko uważaj na wszystkie niebezpieczeństwa. Bądź ostrożny… - po tych słowach zamknęła oczy, odchodząc w spokoju ze świata żywych.
Aldarr nie bardzo wiedział co ma teraz zrobić. Wszystko stało się tak szybko. W jego myślach panował chaos. Siedząc jeszcze chwile u boku swojej matki, zastanawiał się co teraz będzie. Po chwili wstał i zaczął szukać. Sam nie wiedział dokładnie czego. Przeszukał wszystkie pokoje, rozrzucając przy tym wszystko i robiąc ogromny bałagan. Ze złości chwycił szafę stojącą obok i przewrócił ją na podłogę. Nagle stanął jak wryty. Ujrzał małe, okrągłe drzwi. Były w całkiem dobrym stanie. Pociągnął za klamkę. Drzwi były otwarte. Wszedł do środka i zobaczył regały książek. Wolnym krokiem ruszył przed siebie i chwycił jedną z ksiąg. Wyglądała na starą. Na okładce widniał napis: „Sztuka magii”. Aldarr teraz zrozumiał gdzie jego ojciec studiował swoją wiedzę na temat magii. W prawym rogu pomieszczenia zobaczył długi kawałek kija. Nie był to jednak zwykły kij. Była to magiczna laska – różdżka. Chwycił ją i poczuł jakby przepływ energii. Od stóp do głów przeszły go dziwne dreszcze. Laska zaczęła świecić dziwnym blaskiem i nagle wyleciała mu z rąk.
Chłopiec zrozumiał, że nie jest jeszcze godzien jej używać. Postanowił się uczyć. Uczyć tajników magii, aby móc wkrótce wyruszyć i uratować swojego ojca.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mirek dnia Nie 21:01, 06 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:10, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
Rozdział 2
„Wymarsz”
Nazajutrz, o tej samej porze, do wioski przybył wojownik. Szybkim krokiem zmierzał w kierunku chaty Aldarr’a. tymczasem chłopiec był w trakcie przygotowań do wyprawy. Spakował już prowiant czyste ubranie, napoje i pieniądze, które mu zostały. Nie zapomniał również o książkach i magicznej różdżce, którą znalazł wczoraj w pokoju. Jednym słowem wziął wszystko, co było mu niezbędne i przydatne. Trudno było mu się rozstać z domem, bowiem nigdy nie zapuszczał się dalej niż do pobliskiej rzeki po wodę, czy też do lasu na polowanie. Wiedział, że może już nigdy nie ujrzeć swojej wioski.
Wyruszyli przed południem. Słońce świeciło coraz mocniej, a trawa kołysana przez wiatr, zdawała się żegnać dzielnych mieszkańców. Tłum zgromadził się przed drogą i żegnał rodaków.
- Powodzenia! Wracajcie zdrowi! – krzyczeli.
Żony płakały za swoimi mężami wiedząc, że mogą ich już nie zobaczyć.
Wyruszyli. Grupa około trzydziestu mężczyzn pod wodzą pięciu rycerzy. Szli dosyć szybko, chcąc dojść do królestwa w przeciągu dwóch dni. Droga prowadziła przeważnie przez las. Ścieżka była wąska, wiła się wśród wielkich pni. Drzewa sprawiały wrażenie, jakby swoimi nisko nachylonymi gałęziami, podsłuchiwały rozmowy uczestników marszu. Gdy się ściemniło, rozbili obóz, rozpalili ognisko i poszli spać. Z samego rana wyruszyli w dalszą podróż. Wyprawa przebywała spokojnie. Nie dokuczał im głód ani pragnienie.
Po prawej stronie ukazał się wilk.
Aldarr poczuł lekki strach. Wilki świetnie wyczuwają gdy się ich ktoś boi.
- Nie ma się czego obawiać. Dzisiaj nie poluje na ludzi – szepnął do Aldarr’a – Może innym razem – uśmiechnął się szyderczo i pobiegł w głąb lasu.
Ku zdziwieniu chłopca, jedno z drzew pochyliło się nad jego głową.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Nie lękaj się tych bojaźliwych wilków. Nie atakują nigdy same. Zbierają się w gromady i wtedy przystępują do napadu.
- Dzięki za ostrzeżenie – powiedział Aldarr – ale mam nadzieje że nie było ich tutaj zbyt wielu.
- W tym lesie nie ma dużo wilków. Przechodzą tylko tędy i udają się później do Cmentarnego Lasu, gdzie spotykają się z wargami. To są dopiero groźne bestie.
- Tak, słyszałem kiedyś o nich. Dziękuje za ostrzeżenia. Muszę już iść dalej. Na wojnę z orkami – rzekł Aldarr wstępując do szeregu.
Ciarki przeszły przez drzewo gdy usłyszał o orkach. Skrzywił się trochę i ruszył gałązkami na znak pożegnania.
Tymczasem kompania zbliżała się do zamku.
- Jeszcze kilka minut drogi – krzyknął z przodu jeden z rycerzy.
Aldarr spojrzał przed siebie i ujrzał ogromną bramę strzeżoną przez strażników. Miała około dwudziestu metrów wysokości. Potężne mury – równej wielkości – wydawały się chłopcu niesamowite.
Nad bramą widniał wielki zamek. Zbudowanej z białej cegły, odbijał promienie słońca tak, że większość uczestników wyprawy, odwróciło na chwilę głowę przeciwnym kierunku. Po obydwu stronach znajdowały się dwie kolosalne wieże strażnicze, z których można było dostrzec wszystkie pobliskie wioski.
Po wejściu przez bramę, udali się na pierwszy poziom zamku, gdzie znajdowały się koszary. Twierdza składała się z trzech poziomów. Na najwyższym była siedziba króla oraz piękny ogród, w którym królowa spędzała najwięcej swojego czasu.
Następnego dnia Aldarr, wraz z resztą uczestników, udali się na pierwszy trening. W prawdzie nie był zbyt wyczerpujący i męczący. Każdemu dobrano odpowiedni pancerz i wyposażono w oręż. Aldarr stwierdził, że nie będzie nic mówił o swoim studiowaniu magii i rozpocznie szkolenie wraz z innymi.
Po kilku tygodniach solidnej pracy i treningu, przyszedł czas na sprawdzenie swoich umiejętności i wysłano kilku ludzi na zwiady.
Zebrali się wszyscy na rynku, przed główną bramą.
Jeden z rycerzy, o imieniu Fardil przemówił:
- W pobliżu znajdują się ruiny starego zamku, w których mogą znajdować się orki, bądź inne stworzenia. Musimy wysłać grupę ludzi, aby opustoszyła to miejsce ze wstrętnych bestii. Ty będziesz przewodził grupą – powiedział wskazując na Aldarr’a.
- Tak jest. Ale nie wiem czy jestem…
- Nie masz nic do gadania – przerwał mu Fardil. Wybrałem cię więc tak będzie – po tych słowach podał mu najlepszą zbroję i miecz. Zbroja była z najmocniejszej stali. Rycerze kupowali je od sprzymierzonych krasnoludów, którzy mieli swoje miasto kilka mil od królestwa. Miecze także pochodziły od sojuszników, a te najlepsze, którymi walczyli wybitni rycerze, były wykuwane z rąk elfów. Miały niezwykłą siłę i moc.
Aldarr założył zbroję, chwycił oręż i razem z wyznaczoną mu kompanią, ruszył w kierunku ruin.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:13, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
Rozdział 3
„Pierwsze starcie”
Słońce miało się ku zachodowi, kiedy wyruszali z królestwa. Każdy na swoim koniu przeprawiał się przez rozmaite doliny, jadąc raz w górę, raz w dół. Po lewej stronie rozciągały się Mroczne Góry, zamieszkane przez gobliny i gnomy. Pogoda się pogarszała, zaczął padać uporczywy deszcz, a do tego, ogarnęły ich już ciemności. Aldarr postanowił nie zatrzymywać się, by zaatakować orków w nocy – z zaskoczenia. Wywołało to oczywiście wiele protestów, ale musieli się z tym zgodzić. Byli już blisko. Powietrze jakby stało się ciężkie, a niebo pokryły czarne chmury.
- Wy dwaj – powiedział Aldarr, wskazując na dwóch pierwszych ludzi z szeregu – pojedziecie na zwiady. Jeżeli nie wrócicie w ciągu dziesięciu minut, wyruszamy. Po chwili dał się słyszeć okropny ryk orka i jęk koni. Aldarr, wraz z wojownikami ruszyli naprzód. Bijąc mieczami w tarcze i wydając bojowe okrzyki, rzucili się zamieszanych orków. Ogromne bestie w kolczastych hełmach, skórzanych zbrojach i tarczach ozdobionych najprawdopodobniej zębami wilków lub wargów. Na ich czele stał wielki troll. W prawej ręce trzymał ogromną maczugę. Nie posiadał żadnej zbroi. Ograniczałaby tylko zręczność w walce.
W jednej chwili wystrzelono mnóstwo strzał, które ze szczękiem trafiały w tarcze przeciwników. Ostrza wojowników połyskiwały w mroku, który opanował pole bitwy. Zgraja nieprzyjaciół ruszyła naprzód. Rozgromili pierwszy szereg, ale z następnym nie poszło im równie łatwo. Ludzie tracili siły i następne szeregi były rozbijane. Aldarr zauważył beznadziejną sytuację i postanowił zaskoczyć wroga inaczej. Zdjął ciężką zbroję, tarczę odrzucił i chwycił do ręki swoją różdżkę. Potężny blask oświetlił przestraszone twarze orków. Wśród nich zapanował chaos. Nienawidzili światła. Ogniste pociski ciskały prosto w przeciwników. W szeregach rycerzy pojawiła się nadzieja. Nie było czasu na podziw i wiwaty. Rzucili się na zdezorientowanych nieprzyjacieli.
Po chwili było po wszystkim. Trupy bestii leżały pod ich nogami, a cała reszta uciekła w stronę gór.
Aldarr wracał z pola bitwy, by przeliczyć żywych i ocenić sytuację. Ludzie patrzyli na niego z podziwem. Nigdy nie widzieli tak potężnego maga.
- To jeszcze nie koniec – rzekł Aldarr – ze wschodu wyruszyły gigantyczne armie orków sprzymierzone z goblinamii innymi stworzeniami. Musimy posłać po wsparcie, bowiem za niecałe dwa dni rozpocznie się tutaj największa bitwa od dawnych czasów.
Wszyscy mieli przestraszone miny, lecz pocieszał ich fakt, że mają za przywódcę takiego czarodzieja.
- Ja niestety muszę was opuścić na jakiś czas. Jeżeli wrócę, to ze wsparciem, przynajmniej mam taką nadzieję – miał zamiar wyruszyć teraz po swojego ojca, gdy obóz przeciwnika będzie prawie pusty
- Nie zostawiaj nas – krzyczeli – nie poradzimy sobie bez ciebie.
Lecz zanim skończyli nawoływania, Aldarr’a już nie było w pobliżu…
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:21, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
Rozdział 4
„Wielka radość”
Pędził on teraz w stronę doliny, która była zamieszkana przez orków. Tak jak się spodziewał, były rozstawione straże. Pośrodku tego wielskiego obozu widniała ogromna, czarna wieża. Wyglądała na siedzibę czarnoksiężnika. Aldarr domyślał się, że wykorzystywano jego ojca do przyrządzania magicznych mikstur, czy czarów. Musiał się tam dostać. Powalił na ziemię pierwszych strażników. Zanim reszta orków spostrzegła nieprzyjaciela w swojej dzielnicy, większość z nich już pożegnała się z życiem. W kilka minut Aldarr rozprawił się z resztą, rzucając różne zaklęcia. Zeskoczył z konia i ruszył w stronę wieży. Krętymi schodami dostał się na sam szczyt.
- Tato? – zapytał widząc człowieka zakutego w łańcuchy, ubranego w szarą szatę i trzymającego różdżkę w prawej ręce.
- Nareszcie jesteś synu. Dobrze cię widzieć – odpowiedział jego ojciec – Nie pytaj skąd wiem, że to ty. W końcu jestem magiem.
Po tych słowach Aldarr rzucił mi się na szyję nie mogąc nic powiedzieć.
- Teraz ruszajmy. Nie mamy dużo czasu. Bitwa już się rozpoczęła i my jesteśmy tam potrzebni.
Aldarr uwolnił ojca przecinając łańcuchy swoim mieczem i jak najszybciej ruszyli w drogę.
Tymczasem w pobliżu ruin trwała zacięta walka. Ogromne oddziały orków wraz ze swymi sprzymierzeńcami nacierały na dzielnych wojowników. Deszcz już ustał, lecz czarne chmury wisiały nadal nad polem bitwy. Potężne potwory miażdżyły przeciwników i zbliżali się już do zamku. Pękały szeregi rycerzy pod naciskiem tak ogromnej siły. Nagle znad wzgórza pojawiły się dwie postacie. Jedna w białej niczym śnieg szacie, natomiast druga w nieco szarej. Ruszyli galopem w wir walki i potężną magią powodowały zamieszanie wśród bestii. Po chwili została ich już tylko garstka. Jeden z orków, znacznie roślejszy i silniejszy, wyciągną wielki róg i wydał dziwny dźwięk. Wydawało się, że przeciwnicy już się wycofują. W jednej chwili miecz powalił tego stwora na ziemię, zza gór pojawił się wielki smok. Zapewne to nie był znak do ucieczki, lecz wezwanie o pomoc.
Mur orkowych tarcz został rozbity. Został tylko jeden smok. Był ogromny. Miał ze dwadzieścia metrów wysokości. Gdy rozłożył skrzydła zasłaniał odległe góry, z których przyleciał.
Zionął ogniem prosto w szereg rycerzy, którzy byli zaskoczeni, że podobne stworzenia jeszcze żyją na tym świecie. Nie mieli żadnych szans na przeżycie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Aldarr wraz z ojcem Ellanal’em zeskoczyli z koni i ruszyli na bestię. Strumień ognia leciał Ellanal’a. Mag, wymawiając skomplikowane zaklęcie, wytworzył wokół siebie półokrąg z magicznej energii, który zatrzymał płomień. Smok zawahał się. W tym momencie różdżka Ellanal’a zabłysła potężnym światłem co oślepiło smoka. Aldarr wykorzystał moment, podbiegł do smoka i wbił mu miecz prosto w serce. Aldarr puścił miecz i odskoczył przed spadającą na ziemię bestią.
Nieprzerwane okrzyki radości płynęły z ust rycerzy.
- Niech żyje Aldarr! - Niech żyje Ellanel! – krzyczeli
To był koniec wojny z orkami. Zło już na zawsze zostało pokonane i mieszkańcy królestwa mogli być bezpieczni. Aldarr wraz z ojcem udowodnili, że dobro zawsze zwycięża.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
ZUUUUUUOOOczyńca Tłuściochuf
Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Leżajsk
|
Wysłany: Nie 15:31, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
piotrek nie nabijaj postuw mogles to napisac w jednym posciie....
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:35, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
Color (powiedzialbym szmato ale nie powiem) znowu napisales z błędem ortograficznym!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
ZUUUUUUOOOczyńca Tłuściochuf
Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Leżajsk
|
Wysłany: Nie 15:36, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
(no to co młonciole jeden) powiedzialbym tak ale nie....
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
ZUUUUUUOOOczyńca Tłuściochuf
Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Leżajsk
|
Wysłany: Nie 18:57, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
mam pyutanie sam pisales czy szukales cos po necie (jak zawsze)?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:52, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
Jakie jak zawsze!! Sam pisałem wszystko. Stwierdzielm ze pisanie powiesci jest takie fajne że postanowiłem zmienić nieco zakończenie i pisać dalsze historie Aldara'a xD
Tylko na razie nauka jest wiec sie ogranicze w pisaniu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
ZUUUUUUOOOczyńca Tłuściochuf
Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Leżajsk
|
Wysłany: Nie 22:09, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
zawsze
chodzi o to ze np. zadania wszystkie praiwe ze scioge.pl itp
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|